Rodzice są już bezradni
Łódzkie. 8-latek terroryzuje szkołę w Sieradzu. Rodzice bezradni
-
15 października 2019
Niejednokrotnie w szkołach słyszy się o tym, że trafia się jakaś jednostka, która sieje postrach wśród innych uczniów. Czasami ktoś się pobije, czasami ktoś kogoś wyzwie. Każdy z nas przechodził coś podobnego – był tego świadkiem, ofiarą, albo co gorsza oprawcą. Takie rzeczy jednak przeważnie daje się szybko załatwić przy pomocy psychologa, rodziców, wychowawcy czy dyrektora szkoły. Zupełnie inaczej jest w Sieradzu, w jednej z podstawówek. Chłopiec z drugiej klasy całkowicie terroryzuje uczniów. I nie tylko ich – jego ofiarą padła również mama jednego z uczniów.
Jakiś czas temu można było obejrzeć o tym reportaż w TVN-ie, w programie „Uwaga!”, gdzie wszyscy jasno komunikowali problem. Niektórzy przestali już posyłać swoje dzieci do szkoły.
Blady strach
To nie była jednostkowa sytuacja. To nie dzieje się przez chwilę. To nie jest również tak prosta sprawa, jak wielu osobom mogłoby się wydawać. 8-latek „trzęsie” całą szkołą. Potrafi uderzyć zarówno uczniów, nauczycieli, jak i zupełnie obce mu osoby np. panią Monikę Cierplikowską, która pojawiła się w materiale „Uwagi!”.
Nauczycielowi dał w twarz, wyzywał mnie. Byłam w szoku, że dziecko z drugiej klasy może się tak strasznie zachować
- mówiła Monika Cierplikowska. Kiedy zauważyła, że chłopiec bije innego chłopczyka – zareagowała. W rezultacie sama została skopana i opluta. Była w całkowitym szoku, ale nie mogła nic zrobić. W innym przypadku przyszłoby jej się mierzyć z ewentualnymi konsekwencjami.
Mama innego ucznia, Ewa Gwizdała, również alarmuje o tym, jak poważny problem z tym chłopcem ma szkoła. Opowiada o tym, jak ich syn został pobity – kilkakrotnie z otwartej dłoni dostał w twarz. W dodatku mówi również o tym, że chłopiec potrafi walić głową innego dziecka o ścianie, a także że dochodzi do takich incydentów jak rzucanie ławkami czy krzesłami.
Inny rodzic mówi, że był świadkiem napadu szału i że absolutnie nikt na to nie reagował. Kiedy szkolna pedagog chciała uspokoić 8-latka – została uderzona pięścią w twarz. Nikt nie potrafi sobie poradzić z niebezpiecznym dzieckiem.
Doszło do tego, że dzieci albo boją się chodzić do szkoły albo to rodzice w obawie przez uczniami – postawili na edukację w domu. Zapowiadają również, że dopóki chłopiec tam chodzi – ich dzieci nie będą. Cała sytuacja trwa od trzech lat i nic się nie zmienia.
Co ze służbami?
Szkoła zapewnia, że wielokrotnie wzywana była policja – sporządzali notatkę z miejsca zdarzenia, a następnie wszystko trafiało do sądu rodzinnego. Jaki dało to efekt? Taki, że matce chłopca ograniczono prawa rodzicielskie. Postawiono jej również warunek – musi przejść trening, który przygotowałby ją do wychowania trudnego dziecka.
Póki co policja nie może zrobić już nic więcej.
Nie wiemy jak wygląda dokładnie ich sytuacja rodzinna, domowa – należy więc wstrzymać się od oceniania i wydawania osądów.
Najgorsze jest to, że dyrektorka nie chce komentować całego zajścia – twierdzi, że próbuje rozwiązać cały problem.
A co na to specjaliści?
W programie „Uwaga!” wypowiedziała się na ten temat Agnieszka Balla – psycholog dziecięca – która podkreśliła, że wszystko może być wynikiem jednostki chorobowej.
Dziecko nie jest winne, to dorośli są winni. To dziecko w jakiejś rodzinie się wychowywało, to dziecko ma dostarczane jakieś bodźce zewnętrzne, (…), to dziecko też przeżywa tę sytuację i jest nastawione agresywnie
Matka chłopca nie zamierza komentować całej sytuacji. Nie zgadza się na indywidualne nauczanie swojego syna. Dzieci, które obecnie nie uczęszczają do szkoły, mają mieć możliwość powrotu na zajęcia – jednak nie w klasie ze swoim agresywnym kolegą, a w świetlicy. Na osobności.
Sąd rodzinny ma zająć się tą sprawą pod koniec października.