Rola Sheldona mu nie służyła?
Teoria wielkiego podrywu - Jim Parsons zdradził, dlaczego nie chciał już grać Sheldona Coopera
„Teoria wielkiego podrywu” jest jednym z najpopularniejszych seriali na świecie. Seria doczekała się dwunastu sezonów, po których podjęto decyzję o jej zakończeniu. Ponieważ amerykański serial wciąż cieszył się ogromnym zainteresowaniem, telewizja CBS chciała go kontynuować. Jednak powstała poważna przeszkoda – Jim Parsons postanowił zakończyć współpracę. Aktor, który przez lata wcielał się w postać Sheldona Coopera, nie chciał podpisać kontraktu na kolejne serie. Jako, że bez jego udziału realizacja kolejnych sezonów była niemożliwa, władze CBS postanowiły zakończyć produkcję kultowego sitcomu.
Serial „Teoria wielkiego podrywu” powstawał w latach 2007 – 2019. Poza Jimem Parsonsem występowali w nim między innymi: Mayim Bialik, Kaley Cuoco, Jojnny Galecki, Kunal Nayyar, Melissa Rauch, Simon Helberg i Kevin Sussman.
Powody odejścia
Niedawno Jim Parsons gościł w podcaście Davida Tennanta (via TV Guide), w którym postanowił wyjaśnić, dlaczego podjął decyzję o zrezygnowaniu z roli Sheldona Coopera. Z jego słów wynika, że tuż przed rozpoczęciem prac nad dwunastym sezonem w 2018 roku był już bardzo zmęczony pracą przy serialu. Co więcej, musiał się zmagać z trudną sytuacją spowodowaną złym stanem zdrowia jego ukochanego psa:
Nasze finalne kontrakty były na ostatnie dwa lata, ale nikt z nas nie wiedział, co to będzie oznaczać, kiedy je podpisywaliśmy. W głębi duszy miałem podejrzenie, że dla mnie to będzie na tyle, ale nigdy nie mów nigdy i kto wie. Byłem wykończony i zdenerwowany, bo jednocześnie życie jednego z naszych psów zbliżało się do końca.
Czas na zmiany
Ponadto, aktor w tym czasie występował w sztuce, podczas której poślizgnął się na scenie i złamał stopę. Gdy wraz z mężem podjął decyzję o uśpieniu psa, zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, w jakim momencie życia się obecnie znajduje. Dotarło do niego, że pod koniec zdjęć do dwunastego sezonu będzie miał już 46 lat, czyli niewiele mniej, niż miał jego ojciec, który zmarł przedwcześnie w wieku 52 lat. Aktor poczuł wówczas, że nadszedł czas na zmiany:
Miałem ten moment olśnienia, kiedy sobie pomyślałem, że jestem szczęściarzem, bo udało mi się na wiele sposobów. I zacząłem myśleć: „Przestań przekraczać prędkość. Wykorzystaj ten czas i rozejrzyj się dookoła”. I to zrobiłem. Pomyślałem, że muszę wykonać ruch. I to właśnie powiedziałem Chuckowi Lorre'owi i Steve'owi Molaro, kiedy z nimi rozmawiałem po powrocie do pracy. Powiedziałem im: „Gdybyście mi powiedzieli, że tak jak mój ojciec mam jeszcze sześć lat życia, myślę, że są inne rzeczy, których chciałbym spróbować”.
Można uznać, że aktor podjął mimo wszystko dobrą decyzję. Dzięki niej mógł zaangażować się w zupełnie nowe projekty. Niedawno mogliśmy go zobaczyć w serialu „Hollywood” Netflixa, który był nominowany do nagrody Emmy. Niebawem też na FOX pojawi się wyprodukowany przez niego i Mayim Bialik serial komediowy zatytułowany „Call Me Kat”.
Fanom serialu „Teoria wielkiego podrywu” gorąco polecamy zabawne komedie „Kop głębiej” oraz „Wojna Żeńsko-Męska”. Do łez rozbawi was również film „Sekrety i grzeszki” z Vincem Vaughnem w roli głównej.
Wszystko na temat:
Jim Parsons Aktorzy Seriale Mayim Bialik Wszystkie tagi-
16 sierpnia 2020
Czy już oglądałeś