Warszawska restauracja pokazała kącik zabaw po wizycie dzieci. Zabronią im wstępu?

Jakiś czas temu pisaliśmy o poznańskiej restauracji, która ogłosiła, że wstęp będą miały tylko dzieci powyżej 6 roku życia, z powodu zniszczeń, jakich dopuściły się w lokalu. Rozgrzało to do czerwoności zarówno zwolenników, jak i przeciwników – to obozy, które nigdy nie znajdą ze sobą wspólnego języka. Nie ma takiej opcji. Jedni bowiem cenią sobie spokój podczas konsumpcji posiłku, inni po prostu kochają swoje dzieci i zawsze, wszędzie, zabierają je ze sobą.
Teraz warszawska restauracja odczuła skutki „bezstresowego wychowania”, gdzie dzieciom wolno wszystko.
Na ich Facebooku pojawiły się zdjęcia, które dokładnie pokazują jak wygląda kącik zabaw po „przejściu dzieci”. Brudne od błota stoliki. Ale to podobno nie jedyny problem, z jakimi musi radzić sobie Viet Street Food na Saskiej Kępie – połamane, poniszczone i kradzione zabawki to standard. Jednocześnie restauracja podkreśla, że nie zakazuje wstępu dzieciom, ale jest im po prostu przykro i nie mają już siły sprzątać. Tym bardziej, że w kąciku wisi kartka, która prosi rodziców o to, by posprzątali zabawki po swoich dzieciach.

Sprawdź także: kto pije najwięcej alkoholu w Europie?

facebook.com/vietstreetfoodpl

Oto oświadczenie, które wydała restauracja:

„Co byśmy nie napisali to będzie źle, więc powstrzymamy sie od komentarzy bo wiadomo że BOMBELKI, że to dzieci itd. Nikt nie ma i nie miał nigdy do dzieci pretensji bo to "tylko dzieci" ale NIESTETY RODZICE NIE OGARNIAJA!
Nie pisalismy że poniszczone, że połamane bo to "tylko dzieci" ale chyba rodzice widzą jak dzieci mają nowe zabawki w domu?!
To jest przykre bo robimy to w dobrej wierze a finalnie jestemy źli bo zwracamy uwagę żeby nie lepic babek na stole czy nie wynosić zabawek do domu bo to dla wszystkich ;(
P.S korzystacie z placu zabaw bo to ostatni sezon :( ;(
Smutny #vsfTEAM”

Zrobili komuś przyjemność, stworzyli kącik zabaw dla dzieci aby miały co robić, kiedy rodzice jedzą swoje posiłki. Kupili wspólne zabawki. Czy faktycznie rodzice mają trudność z upomnieniem swoich dzieci? A może właściciele przesadzają? Co sądzicie?