Lekarze robili wszystko, żeby uratować jej życie

Poród jak z horroru. Kobiecie po urodzeniu dziecka amputowano obie nogi. Cudem przeżyła

Callie Colwick z McKinney w Teksasie nie mogła się doczekać, kiedy na świecie powita swoje drugie dziecko – już od pewnego czasu była bowiem szczęśliwą mamą zdrowej córeczki. Jej pierwszy poród przebiegł bez żadnych komplikacji. Badania przeprowadzone w czasie drugiej ciąży wykazały jednak, że kobieta tym razem ma tak zwane przerośnięte łożysko. Lekarze od razu poinformowali matkę, że w związku z tym jej dziecko najprawdopodobniej nie przeżyje skomplikowanego porodu. Callie wspominała potem:

Umieścili mnie w skrzydle ciążowym. Byliśmy w tym pokoju, w otoczeniu kobiet rodzących i płaczących dzieci. Powiedziano nam, że syn nie ma szans na przeżycie, a my tylko czekamy na poród.

Fotografia poglądowa

Po paru tygodniach spędzonych nerwowym oczekiwaniu, lekarze wywołali poród. Nikt jednak nie spodziewał się tego, jak bardzo tragiczny będzie w skutkach.

Komplikacje

Zgodnie z przewidywaniami lekarzy, dziecko kobiety urodziło się martwe. Druga część dramatu rozegrała się z kolei zaraz potem, gdyż doszło do niespodziewanych i zagrażających życiu Callie komplikacji. Jej organizm został zalany przez wewnętrzny krwotok:

Traciłam przytomność po porodzie. Nie reagowałam, moje oczy wywróciły się. Gorączka wzrosła, okładali mnie lodem. Miałam krwotok, a lekarze wciąż przetaczali mi krew.

Okazało się, że po urodzeniu martwego dziecka w macicy Amerykanki wdała się infekcja, która momentalne owładnęła resztą ciała. Lekarze robili wszystko co tylko mogli, żeby uratować jej życie i podjęli decyzję o amputowaniu zainfekowanych części nóg oraz jednej dłoni. Po zażegnaniu głównego zagrożenia, kobieta musiała przejść jeszcze wiele kolejnych operacji – w szpitalu spędziła w ten sposób blisko rok. Jak sama przyznaje, siłę do powrotu do zdrowia dawała jej myśl o swojej rodzinie i czekającej na nią córce.

 
 
 
line-height: 18px;">Wyświetl ten post na Instagramie.

I remember the first time I saw Kenzi post #sepsis. My hair had already fallen out, I had tubes sticking out of my nose, I was on dialysis, I had a catheter for what little pee I was producing and a central IV line straight into my heart. There was a huge tracheotomy tube sticking out of my neck breathing for me, dozens of tubes underneath my hospital gown and bandages everywhere. ♡ My feet freshly amputated, my new little nubs were tightly bandaged. Over 75% of the remaining skin on my body was wrapped, because it had fallen off or it was skin grafts. And the machines. Oh, the machines. Dozens and dozens of machines doing all sorts of things. ♡ Wound vacs, medicine drips, dialysis, oxygen. I was a mess. Totally not the mommy she remembered. ♡ Not even close. ♡ Definitely not the mommy who would chase her giggling around the house, rock her to bed at night and fix all her boo-boos. Not the mommy who would make her favorite pancake breakfast on Sundays, and strap her to my chest as we went thrift store shopping together. ♡ I was probably terrifying to her. But really? I wasn’t. She yearned to touch me. Cried when daddy held her back. But it still wasn’t safe. I had an infection that spread via touch and we couldn’t risk her getting it. ♡ I couldn’t talk above a whisper - and the entire time I remember whispering: “I love you, I love you, mommy loves you Kenzi.” over and over again. Eyes filled with tears fixed on her tiny body. How much it had grown. How different she looked. How beautiful. Never touching, always watching, forever trying to love her from afar. To comfort her even though I couldn’t move an inch on my own. ♡ And then, as soon as it came, my time with her was gone. The warm glow of sunlight was replaced with the dingy luminescence of LED light bulbs as I was carefully woven back through the hospital hallways and into my ICU room. The room I would call home for the remainder of that year. ♡ I’m so glad those days are behind me. ?

Post udostępniony przez Callie Colwick (@calliecolwick)


2023 Spokeo - Wszelkie prawa zastrzeżone

Portal należy do wydawcy SPOKEO