Ofiary ludzkiej bezmyślności

Ciężarówka z 10 tygrysami została zatrzymana na polsko-białoruskiej granicy

Od soboty trwa dramat dziesięciu tygrysów, które były przewożone w ciężarówce z Włoch do Rosji. Zwierzęta miały być darem dla zoo w Dagestanie, republice wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. Mimo, że transport bez problemu przeszedł kontrolę po naszej stronie, nie przeszedł kontroli u Białorusinów, z powodu braku odpowiednich dokumentów. Jeden z tygrysów niestety padł, co spowodowane było zbyt długą i niezgodną z przepisami podróżą.

facebook.pl/Zoo-Poznań-Official-Site

Tygrysy potrzebują natychmiastowej opieki weterynaryjnej, a także tymczasowego miejsca pobytu.

Konflikt z prawem

Nietypowy transport dotarł na polsko-białoruskie przejście graniczne w Koroszczynie w sobotę. Z punktu widzenia polskiego prawa spełniał on wszelkie wymogi, aby kontynuować swoją podróż. Jednak białoruskie służby celne nie przepuściły dalej ciężarówki, z powodu braku odpowiednich certyfikatów weterynaryjnych, a także braku wiz u Włochów prowadzących pojazd. Przytaczana przez TVN24 Marta Szpakowska, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie, mówiła:


Zgodnie z procedurą został odprawiony poza kolejnością. Według naszych przepisów przewoźnik miał odpowiednie dokumenty, by je odprawić.


Mężczyźni przewożący tygrysy, twierdzą, że niebawem dostarczą wymagane do dalszego transportu dokumenty. Do tego czasu jednak zwierzęta muszą pozostać na granicy.

Kłopot z opieką

Ciężarówka pełna tygrysów, która utknęła na granicy, stanowi teraz nie lada wyzwanie. Zwierzęta potrzebują opieki, a także tymczasowego azylu. Poznańscy lekarze zamierzają wyswobodzić je z ciasnych klatek, w których są przewożone. Konieczne jest również odpowiednie odżywienie wycieńczonych tą spowodowaną przez człowieka sytuacją tygrysów oraz podanie im leków.

Za wszelką cenę nie chcą dopuścić do kolejnych zgonów biednych zwierząt. Tygrys, który nie przeżył transportu zmarł na skutek niedrożności żołądka, co jest według weterynarzy dowodem na to, że bardzo długo nie był karmiony. Polscy weterynarze byli tez wstrząśnięci stanem pozostałych zwierząt, które były skrajnie wyczerpane i zaniedbane. Poznańskie zoo ogłosiło właśnie zbiórkę pieniędzy na ratowanie tych skrzywdzonych zwierząt. Apelują na Facebooku:

Czekamy aż wreszcie zejdą się służby i wspomogą naszych pracowników widłakiem. Chcemy wyciągnąć wszystkie skrzynie i przywiezionym mięsem nakarmić WSZYSTKIE żyjące zwierzęta i napoić oraz podać leki; chcemy przestawić klatki tak, żeby uzyskać dostęp do wszystkich zwierząt unieruchomionych w skrzyniach. Jest już godz. 9.00, a my TAM CZEKAMY !!!! Nie odpuścimy, nie pozwolimy na cierpienie zwierząt!!! Prosimy Was o wpłaty, ten jeden raz sami nie damy rady…



Każdy z nas może pomóc w naprawieniu skutków tej ludzkiej bezmyślności.

Aktualizacja z 31.10.2019:

Zwierzęta trafiły już do Poznańskiego ZOO. Niestety, udało się wypakować jedynie cztery klatki z groźnymi zwierzętami, ponieważ kolejna jest popsuta, a zwierzę w środku niezwykle agresywne. Blokuje również tym samym możliwość dostania się po kolejne klatki. Prawdopodobnie zwierzę będzie musiało zostać tymczasowo uśpione, aby można było dalej prowadzić akcję ratowniczą.
To oczywiście całkiem spore ryzyko dla zwierzęcia, ale to człowiek musi być bezpieczny, aby dalej im pomagać.
Z jednej klatki w ogóle nie słychać oznak życia – pracownicy ZOO w Poznaniu podejrzewają jedno. Pozostałe klatki prezentują najbardziej zrezygnowane i zmęczone zwierzęta świata. Są w fatalnym stanie – pokrzywione od klatki, oblepione kałem, odparzone moczem, głodne i zmęczone, a także niezwykle zestresowane.

Wiadomo również, że dwa tygrysy, a dokładniej samice, pojechały dalej – do ZOO w Człuchowie. Dwa kolejne są już nakarmione, napojone i obłożone słomą. Wypoczywają po traumatycznej podróży.