Ruszył proces

Artur K. stanął przed sądem za zamordowanie partnerki i jej 3-letniego dziecka

Zabił swoją poprzednią partnerkę – odsiadywał za to wyrok, od 2004 roku, ale miał także prawo do przepustki. Za dobre sprawowanie przeniesiono go bowiem do zakładu półotwartego o zmniejszonym rygorze. I to właśnie ta przepustka, której mu udzielono, doprowadziła do śmierci dwóch niewinnych osób. Z powodu „słabszego momentu duchowego” z zimną krwią zamordował swoją nową partnerkę, a także jej malutkiego, 3-letniego synka Oskara. W najbliższy wtorek ruszy proces Artura K.

warszawa.wyborcza.pl

Od 2016 roku opuszczał placówkę 90 razy. I tak samo stało się 8 września 2018 roku.

Przepustka dla mordercy

Monika K. nie wiedziała o kryminalnej przeszłości swojego wybranka. Para 22 września 2018 roku miała brać ślub, a na zdjęciu kobiety było mnóstwo wspólnych zdjęć, a także pełno fotografii gdzie mężczyzna obejmował jej synka.

Całą prawdę o tym, że Monika nie żyje odkryła jej matka, która przyjechała do córki, aby zobaczyć się z nią, ponieważ ta nie odbierała od niej telefonu. Nikt nie odpowiadał na pytanie, więc kobieta wezwała ślusarza. Kiedy weszła do środka – natknęła się od razu na ciało swojej córki, a także wnuka. Od razu wezwała policję, ale nie miała żadnych wątpliwości co do tego, kto to zrobił.

Wszystko znacznie ułatwił podejrzany, gdyż zgłosił się na komisariat i przyznał się do podwójnego morderstwa poprzez uduszenie. Jego zeznania były bardzo obszerne i szczegółowe, ale dla dobra śledztwa prokuratura nie informowała o tym, co dokładnie powiedział.
W rozmowie z mediami powiedzieli tylko tyle, że zabił ponieważ miał „słabszy moment duchowy”.  Czy to mogło wskazywać na to, że Artur K. miał problemy psychiczne?

W drugiej połowie sierpnia 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała akt oskarżenia przeciwko Arturowi K.

Pierwsza rozprawa

Wzmożona ochrona, wysoki i postawny mężczyzna, ogolony na łyso, z długą i siwą brodą. Ludzie na korytarzu, którzy krzyczą "Morderca" i ci, którzy na sali rozpraw mówią do niego "Niech cię piekło pochłonie". A on spokojny.

Zgadza się z prawie wszystkimi zarzutami. Zgadza z tym, że dusił kobietę rękami, a potem wpycha jej ręcznik w usta. Zgadza się z tym, że 3-letniemu dziecku do gardła wepchnął ścierkę kuchenną. Ale nie zgadza się z oceną psychiatryczną, jakoby był w pełni świadomy. Mówi, że miał halucynacje, wizje jak ją zabija, że słyszy głosy. Bagatelizował to jednak, nikomu tego nie zgłosił bo bał się, że nie będzie mógł widywać się z Moniką.

Za tydzień ma odbyć się kolejna rozprawa - na niej przesłuchani zostaną psychiatrzy i psychologowie. Zapewne obrona złoży wniosek o powołanie nowego zespołu biegłych.

Mężczyźnie grozi dożywocie.

Aktualizacja 5.12.2019

Mężczyzna ostatecznie usłyszał wyrok dożywocia, z możliwością zwolnienia warunkowego o które może ubiegać się za 40 lat. Niestety, nie zwróci to życia ani pierwszej partnerce, którą zamordował, ani drugiej i jej dziecku. Mężczyzna ma również zapłacić 300 tysięcy zadośćuczynienia rodzinie zamordowanej. Sędziego nie przekonały tłumaczenia oskarżonego o tym, że słyszy w głowie głosy szatana, które namawiały go do popełnienia zbrodni.