Sprawiedliwości stanie się zadość

Rozpoczął się proces Łukasza W., który zabił Marcina K. w Siedlcach

Nie miał dla niego litości, chociaż nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Brutalnie skatował Marcina niemalże tuż po jego ślubie – to przez niego dziecko nie ma ojca, a sam Marcin nigdy swojego malucha nie zobaczył bo urodziła się niecałe pół roku po jego śmierci.
Mowa o Łukaszu W., który został oskarżony o zabicie 35-letniego Marcina z Siedlec. 24-latek z Nowego Sącza będzie odpowiadał za zabójstwo, a także kradzież karty płatniczej ofiary.

Zdjęcie poglądowe

Obrona za wszelką cenę próbuje wykazać, że wszystko, co się stało, było wynikiem choroby psychicznej 24-letniego mężczyzny. Mężczyźnie grozi dożywocie, a jego następna rozprawa odbędzie się 2 grudnia.

Co wydarzyło się 5 grudnia 2018 roku?

Siedlce, brama w kamienicy przy ulicy Piłsudskiego. Dochodzi do makabrycznego odkrycia – 35-latek mieszkający nieopodal poszedł na zakupy do sklepu, ale już nigdy nie dane było mu wrócić do domu. Miał obrażenia głowy od tępego narzędzia, miał złamany nos i policzek. Monitoring złapał moment, w którym wyraźnie widać jak Marcin kłóci się z jakimś mężczyzną w okolicach sklepu – najprawdopodobniej chodziło o to, że Łukasz W. dopuścił się kradzieży alkoholu.

Już po tygodniu udało się śledczym ustalić jaka jest tożsamość mężczyzny ze sklepu. Ofierze ukradziono portfel z dokumentami i kartą bankomatową. Łukasz W., jeszcze wtedy 23-letni, próbował zapłacić jego kartą w sklepie, chociaż za pierwszym razem mu się nie udało, bo wybrał za dużą kwotę. Dla policji był to jasny znak.

Zamordowany Marcin miał tutaj żonę Elżbietę, z którą pobrali się dwa tygodnie przed jego śmiercią. W dodatku kobieta była w ciąży, a ich córeczka urodziła się w maju tego roku.

Uciekinier

Pobyt Łukasza W. w Siedlcach nie trwał długo – mężczyzna próbował zbiec do Francji, a stamtąd miał wyjechać do Wielkiej Brytanii – do mamy i rodzeństwa. Został jednak cofnięty z promu za agresywne zachowanie. Kiedy już Prokuratura Rejonowa w Siedlcach postawiła mu zarzut zabójstwa – można było wystawić ENA. Mężczyzna został namierzony w Holandii, a do ekstradycji doszło 8 marca tego roku.


Proces – ciągła zmiana zeznań

Łukasz W. twierdził, że to on został zaatakowany i po prostu się bronił – dokładnie opowiadał o tym, że pił z Marcinem K. alkohol w bramie, a także że wydawało mu się, że wyciąga on nóż, więc postanowił się bronić. Opowiadał o tym, że odpierał atak ofiary – zadawał mu ciosy w brzuch, genitalia, przeponę, ale że kiedy odchodził – 34-letni wtedy Marcin nadal żył.

Jego zeznania są ciągle zmieniane i nie trzymają się kupy. W dodatku Łukasz W. utrzymuje, że kartę płatniczą dostał od samego Marcina K. i miał zgodę na jej używanie.

Małgorzata W., matka oskarżonego, zeznawała przed sądem, że syn miewa wahania nastrojów. Zaprzeczyła jednak, jakoby Łukasz W. mógł zażywać narkotyki.

On tylko palił trawę

- powiedziała. Kobieta mówiła, że szukała dla syna pomocy i chciała, aby zmuszono go do leczenia w szpitalu psychiatrycznym. To także linia obrony, jaką przyjęli obrońcy mężczyzny.

Dziwne zachowania

Detektyw, który brał udział w szukaniu mężczyzny, a także znajdował się na sali rozpraw – Bartosz Weremczuk – wyznał, że mężczyzna zachowywał się dziwnie. Jego zdaniem oskarżony nie wykazywał skruchy przed sądem, chwalił się umiejętnościami walki i demonstrował jak bił ofiarę. Robił to bez żadnego skrępowania.
Zasłaniał się niepamięcią i działaniem alkoholu, mieszał się w zeznaniach. WP podaje również, że jego zachowanie było kuriozalne – uśmiechał się, mrugał do zapłakanej żony zamordowanego Marcina K., a kiedy wychodził z sali wykrzykiwał, że jest niewinny.

Mamy nadzieje, że odpowie za swoje czyny.

2023 Spokeo - Wszelkie prawa zastrzeżone

Portal należy do wydawcy SPOKEO