Przez dwa lata ukrywała się w klasztorach

Włochy. Oszustka udawała zakonnicę, żeby nie pójść do więzienia. Ukrywała się w klasztorach

Pod koniec 2017 roku sycylijski sąd skazał 47-letnią kobietę za kradzież i oszustwo, i wyznaczył jej karę dwóch lat oraz 4 miesięcy pozbawienia wolności. Został wydany na nią nakaz aresztowania, lecz kobiecie udało się wcześniej uciec z wyspy. Za kierunek ucieczki obrała sobie północną część Włoch, gdzie zaczęła ukrywać się udając zakonnicę. Wypracowała w tym celu cały schemat działania – najpierw dzwoniła do klasztoru twierdząc, że jest „siostrą poszukującą pomocy”. Nieraz mówiła, że jest chora. Czasem podawała się także za matkę przełożoną. Gdy litościwe zakonnice przyjmowały ją, zostawała w danym klasztorze przez kilka dni, po czym uciekała z niego i szukała schronienia w kolejnym.

Fotografia poglądowa

Kobieta wiele razy zmieniała swoją tożsamość i sposób bycia – według zeznań zakonnic, w jednym klasztorze zdawała się być miła i otwarta, a w drugim już odgrywała rolę zamkniętej w sobie.

Koniec oszustwa

Szczęście oszustki zakończyło się 4 lutego, kiedy za cel obrała sobie klasztor św. Franciszka w Gallarte, którym opiekowały się siostry benedyktynki. Podobnie jak w innych przypadkach, najpierw zadzwoniła, podając się za siostrę przełożoną z Vicoforte. Twierdziła, że bratanica jednej z jej podopiecznych została właśnie wypisana ze szpitala znajdującego się nieopodal zakonu w Gallarate i nie ma dokąd pójść. Zakonnice zachowały jednak ostrożność i poprosiły o numer telefonu do owej bratanicy. Gdy do niej zadzwoniły, usłyszały głos podejrzanie podobny do głosu wcześniejszej rozmówczyni. Siostry wyznały potem, że mimo to, zwiedzione uprzejmością oraz pewnością siebie kobiety, zaprosiły ją do klasztoru.

Gdy w klasztorze pojawiła się „bratanica”, zakonnice spostrzegły, że często się ona myli w relacjach dotyczących szczegółów własnego życia. Postanowiły więc skontaktować się z okolicznymi zakonami i spytać, czy nie przyjmowały ostatnio podobnej osoby. Wtedy wyszło na jaw, że podejrzana kobieta była dobrze znana w innych klasztorach, gdzie najpierw łatwo zdobywała przychylność sióstr, a po kilku dniach znikała bez śladu i słowa pożegnania.

Dostanie kolejny wyrok?

Benedyktynki szybko wezwały policję. Gdy funkcjonariusze przybyli do klasztoru, poprosili oszustkę o dokument tożsamości. Miała przy sobie jedynie książeczkę zdrowia i podała policjantom fałszywą datę urodzenia. Została zabrana na komisariat, gdzie się szybko okazało, że jest od długiego czasu poszukiwana. Wyszło wtedy na jaw, że ukrywała się przed wyrokiem sprzed dwóch lat udając zakonnicę. Teraz kobieta odbędzie swoją karę i grozi jej także następna – za posługiwanie się fałszywą tożsamością i kolejne kradzieże.