Dlaczego nie jesteś nikomu nic winny? Nie każdego musisz nazywać rodziną.
-
13 sierpnia 2019
Utarło się takie przekonanie, że rodzina to jednak rodzina. Niezależnie od tego, co zrobi i jak się zachowa, co powie i czego będzie wymagała – powinno się zrobić wszystko, żeby potem podać komuś „bliskiemu” na starość szklankę wody. Moim zdaniem – nie trzeba. Nic nikomu nie wisisz. Jeśli ktoś nie traktuje cię odpowiednio przez całe życie, nie szanuje albo wydał na świat, bo nie miał innego wyjścia i przez całe życie nie byłeś dla tego kogoś „kimś”, a teraz kiedy jest starszy i schorowany oczekuje, że wybaczysz nagle wszystko i pobiegniesz po zakupy… Oby się nie przeliczył.
Sprawdź także: jak rozmawiać z dzieckiem?
Nie jest ojcem ten, co spłodził
Dokładnie takiego jestem zdania – nie wystarczy „zrobić dziecka”. Trzeba to dziecko potem wychować, wziąć za nie odpowiedzialność. Dać być dzieckiem, a potem wspierać w życiowych wyborach – nawet jeśli absolutnie nie pokrywają się z naszymi oczekiwaniami względem dziecka. Czy w ogóle możemy mieć wobec osobnego bytu jakieś swoje oczekiwania? Swoje wymagania? Czy nie można tak po prostu pozwolić dziecku po swojemu odkrywać świat, kształtować światopogląd, pomóc kiedy się przewróci i niczego nie nakazywać?
Dlaczego o tym piszemy? Bo dzieci coraz częściej dorastają w poczuciu, że „coś muszą”, „coś są komuś winne”, „coś jest ich obowiązkiem”, kiedy wcale tak nie jest. Niektórzy ludzie wydają na świat dziecko za dzieckiem, a potem spychają obowiązek opieki na najstarszą córkę. Niektóre dziewczynki są niesprawiedliwie traktowane, zaganiane do pracy w kuchni i przy rodzeństwie, bo „powinny się uczyć”. Niektórzy synowie są zawsze oskarżani o wszystko, co najgorsze, bo są chłopcami. To stygmatyzacja na poziomie płci i niesprawiedliwe traktowanie dzieci.
Tak się kiedyś utarło – że matka to matka, a ojciec to ojciec. Niezależnie od tego, co zrobią. Niektórzy nadal żyją tymi schematami, próbując przekazać je dzieciom. Jeśli czujesz, że to babcia albo wujek są ci bliżsi niż własna matka czy ojciec to jest okej. Masz do tego prawo, bo więcej czasu z nim spędziłeś, on pokazał ci najważniejsze rzeczy w życiu i okazał miłość. Nie jesteś winna temu, z kim nie czujesz więzi, niczego. Szczególnie gdy poniżał, krzywdził lub niesprawiedliwie traktował.
Sprawdź także: jak wychować dziecko na luzie?
Dzieci to twój skarb
Piszemy o tym po to, żeby uświadomić rodzicom, że czasami popełniają drobne błędy – nawet nieświadomie – które powodują, że dzieci najpierw zamykają się w sobie. Potem frustracja w nich rośnie, a potem wybucha. Potem całe życie obwiniają się, że to one były złe. Że to one powinny odpuścić, spuścić głowę i posypać ją popiołem.
Tak naprawdę przyszłość dzieci w pierwszym momencie, przez kilkanaście lat, leży w rękach dorosłych. I dlatego pozwólmy im najpierw być dziećmi, a potem pozwólmy im podejmować własne wybory – nie naznaczajmy, nie sprowadzajmy do parteru, nie wykorzystujmy. Dajmy im żyć, inaczej się odwrócą.
A dla tych, którzy dalej walczą, bo „to przecież matka” albo „w końcu to mój ojciec” - nie pozwólcie się wpędzać w poczucie winy. Budujcie powoli swoją rodzinę. Cieszcie się życiem. Nie jesteście nikomu nic winni. Nigdy nie byliście i nigdy nie będziecie. Traktujcie najlepiej jak możecie tych, którzy w ciężkich czasach w taki sposób traktowali was. To wy wybieracie kogo nazywacie swoją rodziną.